księgarnia 72/23

Kardynał John Charles McQuaid, źródło: cambridge.org. Niestety nie udało mi się znaleźć bliższych danych o historii tego zdjęcia.

Marta Abramowicz, Irlandia wstaje z kolan, Krytyka Polityczna 2023

1.

To było we wczesnych latach mojego zawodu kościołem. Czytałem raport Ryana w internecie i stawały mi wciąż przed oczyma obok siebie dwa obrazki: ten słodki z Maryją na obłoczku i fatimskimi pastuszkami ściskającymi swoje różańczyki oraz ten z raportu – z obolałymi palcami małych niewolnic zakonnej fabryki różańców: nawlec sześćdziesiąt dziesiątków dziennie. Nie do pogodzenia, nie do pojęcia. Fragmenty, które wypisałem tutaj zatytułowałem zresztą „Królewny różańca świętego„.

Różaniec z pękniętą kłódką znajduje się również na okładce książki Marty Abramowicz.

2.

Pojawia się w niej pokusa uczynienia z książki poradnika jak Irlandię zorganizować w Polsce. Sama autorka mówi o tym już na wstępie (Kiedy u nas będzie tak jak w Irlandii?), później do tekstu wtrącając ustawicznie porównania z sytuacją nad Wisłą.

Owszem aż korci, aby McQuaida nazwać „irlandzkim Wyszyńskim” a ucałowania de Valery w biskupie pierścienie zestawić z funkcjonariuszami Partii klęczącymi na Jasnej Górze, ale wbrew pozorom – i to można wyczytać z samego tekstu – nie da się łatwo wyciągać takich analogii (o tym poniżej).

Nie ma u Abramowicz odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób Irlandia wstała z kolan. Niewiele miejsca poświęciła społecznemu odbiorowi kolejnych raportów i w sumie nie do końca wiemy, co i kiedy się załamało: liczba dominicantes, nowych księży, czy uczniów na lekcjach religii? Dlaczego wymarły klasztory? W jaki sposób upadł monopol moralny, o którym pisał Tom Inglis, a którego obie wspomniane książki – wydaje mi się – warto przetłumaczyć.

Za to Abramowicz przedstawia przyspieszony kurs historii Irlandii i historii kościoła ostatniego wieku. Może za bardzo po łebkach, może uproszczony, ale jednak przystępny.

3.

Dawna religia Irlandczyków jest zaburzeniem lękowym. Groźba piekła towarzyszy wiernym na co dzień, wymuszając na nich całkowite posłuszeństwo. Obsesją kościelnych funkcjonariuszy jest życie seksualne. Podobnie jak do dzisiaj w Pobożnie, najlepszą gwarancją zbawienia jest pobożność ilościowa.

Okrucieństwo wobec samotnych matek i ich dzieci jest pokłosiem myślenia o czystości i grzechu. Wyjęci spod surowych zasad są wyłącznie przedstawiciele kościoła (o tym jednak zwykli katolicy nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć).

Kontrolować prokreację oznacza utrzymywać władzę nad wiernymi. Zauważa Annie Ernaux: straciwszy swoje zasadnicze pole działania, jakim był seks, Kościół stracił wszystko.

4.

Irlandzcy rozmówcy autorki podkreślają dwa punkty zwrotne dla katolicyzmu na wyspie (dlatego przyjętą cezurą jest rok 1970). Sobór i „Humanae Vitae”. To właśnie one decydują o tym, że analogie z Polską nie są trafione. Fundamentalne wydarzenia musnęły tylko polski katolicyzm.

Zarówno Sobór, jak i encyklika Pawła VI działy się daleko od niego. Owszem dotknęła go reforma liturgiczna, ale kościół trwał siłą pobożności ludowej tak samo przed, jak i po Vaticanum II. „Humanae Vitae” nie zawiodła oczekiwań, bo takich nad Wisłą nie było. Zresztą purytanizm łączył myślenie i kościoła, i ówczesnej partii.

Fascynujące i przerażające zarazem jest śledzenie, w jaki sposób obsesyjna antypłciowość niedawno zmarłej Wandy Półtawskiej (wynikająca z obozowej traumy) wpłynęła na nauczanie Karola Wojtyły, a potem na kościelne magisterium Jana Pawła II.

Pierwsza pielgrzymka tegoż do Polski po upadku komunizmu w 1991 r. była jednym wielkim oczekiwaniem z jego strony, by kościół nadal posiadał monopol moralny. Karcący ton papieża był przestrogą, by do polskiego katolicyzmu nie dopuszczać powiewu soborowej wolności (chociaż wszyscy, w tym reprezentanci lewicy laickiej, usiłowali nie dopuszczać możliwości takiej interpretacji jego kazań). Po latach okazuje się, że trafniej myśl papieża uchwycił Rydzyk niż Tischner.

Gdy irlandzcy katolicy przeżywali reformy Soboru a potem ich zamrożenie, polscy – nadal tkwili w epoce przedsoborowej.

5.

Uwaga na koniec jest przypisem rzekomego antropologa. Churching, czyli ceremonia oczyszczenia kobiety po połogu, to nic innego jak wywód, dość dobrze opisany przez rodzimych etnografów.

2 Comments

  1. Naprawdę dobrze napisane. Wielu osobom wydaje się, że posiadają rzetelną wiedzę na poruszany przez siebie temat, ale tak nie jest. Stąd też moje pozytywne zaskoczenie. Świetny artykuł. Zdecydowanie będę polecał to miejsce i częściej wpadał, by przejrzeć nowe artykuły.

    Polubienie

  2. Bardzo dobre. W trakcie poszukiwania w internecie potrzebnych informacji znalazłam ten artykuł. Wielu osobom wydaje się, że posiadają rzetelną wiedzę ,by się wypowiadać na poruszany przez siebie temat, ale niestety tak nie jest. Stąd też moje pozytywne zaskoczenie. Po prostu świetny artykuł. Koniecznie będę rekomendował to miejsce i częściej tu zaglądał, by poczytać nowe rzeczy.

    Polubienie

Dodaj komentarz