Kroniki zarazy jesiennej (16)

N.N., Choroba morska, lata 30. XX w., źródło: https://www.deadfred.com; Gdyż jak inne narody czczą i przeczuwają morze, tak my (…) tęsknimy za niekończącą się równiną (Borges, „Alef”, s. 28). Ta równina, nasz step leży na Wschodzie, daleko za limesem, tam ciągle dążymy.

Dziennie umiera czterysta osób.

Szpital-stadion-pomnik przyjmuje tylko lekko chorych (i tylko, gdy patrioci nie blokują wjazdu).

Władza zmniejsza liczbę testów, aby zmniejszyć liczbę zakażonych (nawet zapomnieli, że siewcy śmierci mieli roznieść zarazę). Można chwalić się statystykami.

Państwo jest już tylko wydmuszką. Nawet jego dyktator jest tylko parodią dyktatora. Teraz żąda wojny (wojna pozwala zapomnieć o zupełnym upadku): polską racją stanu jest dziś kategoryczny sprzeciw wobec próby narzucenia mechanizmu powiązania praworządności ze środkami unijnymi. To próba pozbawienia nas suwerenności.

Wyspa tonie. Rzygać się chce.

(Dopisane: dzwoni C. Wtrąca mimochodem wyrazy współczucia z powodu Polski).

Dodaj komentarz