W. Dziennik

Overthrown_statue_of_King_Sigismund_1945

(Zburzona kolumna Zygmunta, 1945,
źródło: „Warszawa Stolica Polski”, SFOS 1949 (w:) pl.wikimedia.org)

Szesnasta czterdzieści. Ciągnący Krakowskim Przedmieściem tłum wydawał się zaniepokojony i dziwnie podniecony zarazem. Opaski na rękawach, gdzieś musieli mieć to miejsce zbiórki, bo robiło się coraz ciaśniej. Dziewczynki z warkoczykami, harcerki chyba. Dzieci letnie i kolorowe z doczepianymi kotylionami albo kotwicami. Szkolne wycieczki ukryte w cieniu podzamkowych krzaków. Gorąc. Rozbieranie się. Gdzieś bliżej zamku był jakiś konferansjer, który krzyczał do tłumu: wielkie brawa, mamy uczestnika. Nie wiem, czy chodziło o powstanie, czy jakiś quiz o tymże. 

Podsłuchuję dwóch starszych przy stoisku z orzeszkami (bo są orzeszki, jest popcorn, są chorągiewki na składanych stolikach): to bolszewicy najbardziej krzyczeli na faszystów.

(Dygresja: zaczęło się od dodawania narodowości w mówienie o nazizmie. Jakby nazizm stawał się diaboliczny, przez to, że jest niemiecki, a nie sam z siebie.

Potem postępowało rozmiękczanie faszyzmu: te artykuły „W sieci historii”, że niby zły, ale jednak bronił wartości, przeciwstawiał się komunizmowi. Równocześnie przedstawianie nazizmu jako niemieckiego narodowego socjalizmu, to znaczy faszyzm to wartości, nazizm to kolejny socjalizm, wytwór lewaków.

Zdaje się, że – podobnie jak w rzeczywistości – to zmywanie zaczęło się od wojny domowej w Hiszpanii. Franco stawał się bohaterem, bo walczył z lewicą i bronił Kościoła (zupełnie jakby chciała obecna władza).

Jeszcze niedawno trochę było wstyd, ale w lipcu na kanale rządowym, już jakiś profesor mówił, że faszyzm był ruchem postępowym i nowoczesnym [1]. Potem radna miasta zmiecionego z powierzchni ziemi przez nazistów w tejże telewizji rządowej apelowała: Natomiast opluciem można nazwać rozdawanie przez władze Warszawy symbolu Polski Walczącej z podpisem „przeciw faszyzmowi”. Opluwacie katolików, opluwacie chrześcijan [2]. 

Teraz okazuje się, że – o ironio – sprzeciw wobec faszyzmu jest sprzeciwem wobec władzy, bo to faszyzm reprezentuje obronę tradycji i rodziny. Napis, który nad rondem Dmowskiego przypomina, że bez faszyzmu budzi oburzenie i stanowi – zdaniem popleczników władzy – prowokację (faszyzm nie jest prowokacją – zapamiętajcie, sprzeciw wobec niego prowokuje) [3]. Ulicami idą szwadrony gości z flagami, którzy o faszyzmie marzą. Tak jakby spluwali na każdy powstańczy grób. Przeciwstawianie się im uznaje się za akt antypolski [4]. Na koniec jeden z biskupów woła o tęczowej zarazie, o tak: dobrze by się sprawił święcąc sztandary Franco albo Benito, owych dobrych nieniemieckich faszystów.

Przeraża jak szybko można go oswoić: dwa, trzy lata?).

Schodzę do podziemi. W metrze nie słychać godziny W. Pociąg zatrzymuje się na parę sekund w tunelu, wywołując jedynie zaniepokojenie awarią. Nikt nie wstaje. Siedemnasta w podziemiu, głębszym niż kanały, jest po prostu zwykłą godziną.

W otwartych drzwiach wuce na stacji metra babcia klozetowa stała na baczność. Ale nie. Było już dawno po siedemnastej, całe osiem minut.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s