(Edward Hopper, Pokój w Nowym Jorku, 1932, Sheldon Memorial Art Gallery, źródło: niezlasztuka.net)
Ciemno
Wyszedł wcześniej, żeby zdążyć zanim nadejdzie, ale i tak była szybsza. Ciemno. Padało kwiatami. Teraz wszyscy ściśnięci chronili się pod wąskim dachem przystanku. Deszcz z parasolek nauczycielek spływał mu po ramieniu. Wybierali się na Powązki, tylko on jeden jechał dalej.
Jasno
Nie chciał innego światła: to idiotyczne odczucie spotykało go już kilka razy, teraz też. Niemożność obudzenia w sobie jakiejkolwiek łapczywości poza tą niewypowiadalną czy niewypowiedzianą. Spał więc na jawie. Czytał, pisał, pił wodę lekko gazowaną.
Ciemno
Rozpoznał ją dopiero po masowaniu włosów, przedtem jego oczy były niejako na uwięzi. Magda wróciła. Zwykle chodził do niej wieczorem, aż A. się niepokoiła, gdy opowiadał dużo o swoich włosach i jej palcach (tutaj). Potem bez żadnej zapowiedzi zniknęła (tutaj), a on się przyzwyczaił do Niemagdy, która nie masowała czaszki, ale rach ciach załatwiała sprawę maszynowo i bez zbędnego wpatrywania się w lustro. Najbardziej u fryzjerek lubił milczeć.
(12-14.06.2017)