Obudziłem się i poczłapałem do kuchni. Już, już miałem nacisnąć, żeby zapalić czerwone światełko, już, już miałem wyjąć z szuflady saszetkę, kiedy zrozumiałem, że nie. Wcale nie. Nie chcę kawy, na samą myśl o kawie robi mi się niedobrze.
Usiadłem. Co za obrzydliwy słotny poranek jak ze środka listopada i jeszcze to (12.04.2017).