Dziennik. David albo o oddychaniu

(David Bowie, kadr z filmu „Ziggy Stardust and the Spiders from Mars: the Motion Picture”, 1973, źródło: http://www.docnyc.net)

– Pozwól jej odetchnąć, nie ma czym oddychać – z dość tajemniczej rozmowy baristów udaje mi się wywnioskować, że ta czułość to chodzi o lodówkę.

Faktycznie jest zimno i nieprzyjemnie, i jeszcze, żeby czekając na autobus, dowiedzieć się, że nie żyje Bowie, to jest, wybaczcie, trochę za dużo nawet jak na poniedziałek.

Okazuje się, jak włączysz wiadomości, że słuchali go wszyscy, co za zdziwienie, nie podejrzewałbyś czytelników brukowców o gust. Wolisz się więc przyznać, że ty jedynie od kilku lat, ale z uwielbieniem. Zawsze marzysz o niemożliwych koncertach: David Bowie w berlińskim klubie i Freddie Mercury na wielkim stadionie. Kiedy do niego dorosłem, on się zestarzał.

(David Bowie to była – w przeciwieństwie do gromad gwiazdek, przebijających się w platynowych, złotych i srebrnych płytach – prawdziwa sztuka, bliższa renesansowemu malarstwu niż im).

Te jego piosenki były takie długie, zupełnie nie na nasze czasy (11.01.2016, marznący deszcz).

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s