
– Pozwól jej odetchnąć, nie ma czym oddychać – z dość tajemniczej rozmowy baristów udaje mi się wywnioskować, że ta czułość to chodzi o lodówkę.
Faktycznie jest zimno i nieprzyjemnie, i jeszcze, żeby czekając na autobus, dowiedzieć się, że nie żyje Bowie, to jest, wybaczcie, trochę za dużo nawet jak na poniedziałek.
Okazuje się, jak włączysz wiadomości, że słuchali go wszyscy, co za zdziwienie, nie podejrzewałbyś czytelników brukowców o gust. Wolisz się więc przyznać, że ty jedynie od kilku lat, ale z uwielbieniem. Zawsze marzysz o niemożliwych koncertach: David Bowie w berlińskim klubie i Freddie Mercury na wielkim stadionie. Kiedy do niego dorosłem, on się zestarzał.
(David Bowie to była – w przeciwieństwie do gromad gwiazdek, przebijających się w platynowych, złotych i srebrnych płytach – prawdziwa sztuka, bliższa renesansowemu malarstwu niż im).
Te jego piosenki były takie długie, zupełnie nie na nasze czasy (11.01.2016, marznący deszcz).