z dedykacją
Kiedy się wreszcie odnajdujemy w tej siatce prostych równoległych i prostopadłych, między szarymi blokami nieznajomej dzielnicy (w nocy wszystkie bloki są szare) i zasiadamy, żeby śpiewać kolędy nad szarlotką, ciastem marchewkowym i drożdżową bułką, która pachnie jak Włochy, smakuje jak Włochy i tylko przez przypadek znalazła się w miejscu, gdzie śnieg tak szybko się topi, a potem gołoledź, i dziecko patrzy zaciekawione, bo oto obok pojawia się inne dziecko, które jest na tyle starsze, że już chodzi, ale nie na tyle, żeby spoglądać z góry na nasze, leżące, wtedy właśnie okazuje się, że wszystkich – oprócz kolęd – łączy czytanie Muminków.
Myślę, że to dobra okazja, aby autor bloga przedstawił swoją tezę tyczącą małych trolli. Otóż, większość czytających, gdy spytasz ich potem z kim się utożsamiają, odpowie ci, że z Małą Mi albo Włóczykijem. Zadziwiająca jest ta nadreprezentacja Małych Mi i Włóczykijów w świecie, w którym jak widać na pierwszy rzut oka, dominują Ryjki i Panny Migotki.
Pisałem to ja, Edward Olbrzym (09.01.2016, odwilż; w zeszłym roku śpiewaliśmy tutaj).