Dziennik. Próba beztroski

W sobotę wracamy ze spaceru obładowani gazetami. Kiedyś to byśmy zasiedli w fotelach i czytali przy kawie – wzdycha A., ale teraz postępujemy według procedur. W procedurach nie ma miejsca na gazety. Dobrze, że na kawę w kawiarni chociaż jest.

O szóstej trzydzieści w poniedziałek (mam urlop) wymykam się do pokoju z choinką, kładę się na kanapie, robię sobie kawę i zabieram się za prasę. Pięknie, gazeta i kawa – po kwadransie wkracza do akcji A. i wręcza mi dziecko. Może dobrze, bo nie dowiem się chwilowo co tam panie w polityce (21.12.2015). 

 

Dodaj komentarz