
Belgijski król wpada w belgijską pogodę. Wiatr z północy uderza w betonowe słupki. Jak w Ostendzie belgijsko dżdży, gdy grają belgijski hymn.
Niebo nadal na biurku i natura martwa: martwota dookoła, martwica urzędowa, głowa od zmartwień. Taki nastrój jak na obrazku.
Można za książkę dostać kawę. Ta pani, co przyszła kiedy siedzę z P., chce cappuccino w zamian za „Wiem jak… Sztuka życia”. Widać już niepotrzebna albo nieprawda.
(13.10.2015)

1 Comment