(Ostatni raz o wydarzeniach z ostatnich tygodni)
Takie luźne skojarzenia, w końcu jest wrzesień. Jarosław z Hanią czołgający się po lesie, uchodźcy z Warszawy, nie oni jedni pozostawieni sami sobie przez uciekającą władzę, prawicową dyktaturkę, która miesiąc wcześniej wołała, że ani guzika, i że honor jest najważniejszy, a teraz w swoich ciężaróweczkach (w jednej z nich siedział młody radiowiec, a przy okazji literat, Czesław) i limuzynkach spie…lała z walącego się kraju.
Przedtem, obawy wyrażane przez oboje, gdy patrzyli na podburzoną młodzież, wykrzykującą Niech żyje Hitler. Skąd my znamy te obrazki, czy nie z warszawskich ulic, sialalala? Albo słowa Hani, które krążą po sieci, czy nie są aktualne: nieszczęsna i pomylona ta młodzież prawicowa, ona to samo robiłaby u nas, co bojówki hitlerowskie? Oburzają nas te słowa, psują nam samopoczucie. Czy oni nie piszą o tej samej brzydkiej twarzy, tej mordzie, co teraz?
Potem, kiedy już wrócą do domu, z tego jesiennego uciekania, zamienią swój dom w schronisko, tak, że on będzie sarkał, że nie ma własnego kąta. Będą przyjmowali różnych bez pytania, literatów, Żydów, uchodźców z wielkiej wojny. Nie żeby dawać świadectwo albo jakiś inny patetyczny powód, po prostu, po ludzku. Wiele lat później i tak wypomną mu jedynie tchórzostwo.
Tak, myśląc o Jarosławie i Hani, postanowiłem być przed sobą i przed Wami szczery: okazuję pogardę tym, którzy okazują pogardę. Nie widzę dla nich żadnego usprawiedliwienia, czy to łysy chłoptaś, czy uznany publicysta – jest mi wszystko jedno. Tylko tyle mogę im od siebie zaoferować i nie czuję z tego powodu wyrzutów sumienia.