
Miasto wyło, ale oni z tego wycia niewiele słyszeli (chociaż, o ile zwlekliby się na balkon, zieleń Powązek mieliby w zasięgu wzroku). Owszem skończyli wcześniej jeść obiad (plastry patisonów na patelni wyglądały jak smażone oka opatrzności), niemniej teraz czekali, podobnie jak wczoraj i przedwczoraj. Pewnie później pójdą na lody, ale to już grubo po siedemnastej.
Opatrzności ironiczne oko nam pozwala podchodzić z lubością do życia, tamtym ulegać krwiożerczej ojczyźnie. Z każdym rokiem rozumiem bardziej, co Jarosław pisał wtedy. Że w życiu najważniejsze jest życie (01.08.2015).

1 Comment