O poranku, po kościele, jesteśmy karmicielami wróbli. Nauczyliśmy się już je odróżniać od mazurków metodą A. Wróbel ma łebek jak cegła szara polska, którą w Wa. propagował Romuald Gutt (był melancholikiem lub realistą, porównaj z wiedeńskimi pomysłami Hundertwassera). Cegła szara polska, czyli wróbel, łatwe. Sam zresztą nie wiem, czy my karmimy wróble, czy one karmią się same naszymi okruszkami.
Tego lata autor bloga za dużo myśli. I myśli na przykład, że wreszcie zrozumiał o co chodziło Eliotowi w ostatnich wersach „Podróży trzech króli”, w tych, gdzie mędrcom narodziny mylą się ze śmiercią. Bywałem świadkiem narodzin i byłem też świadkiem śmierci,/ I było dla mnie jasne, że są to różne rzeczy; jednak te narodziny/ Były dla nas konaniem, ciężkim jak Śmierć, śmierć nasza (przekład Antoniego Libery).
Że w tych dwóch momentach jesteśmy, w gruncie rzeczy, zupełnie podobni do małych bezbronnych zwierzątek, a przerażająco w nich nam brakuje czegoś więcej niż tylko biologii, i że jedno (narodziny) tak bardzo kojarzą się z drugim (śmiercią), że lepiej nie myśleć, tylko karmić wróble (12.07.2015).
1 Comment