Szliśmy z P. po kawę, jak Pan Bóg przykazał, grzecznie przez zebrę. Akurat się P. wybiera do miasta, w którym dzikie zwierzęta szlajają się po ulicach, więc pasuje mi tu zebra. No i tak szliśmy, i tam gdzie zwykle pety zostawiają biznesmeni średniej klasy ze szkoleń i kursokonferencji, dzisiaj też leżały pety. Tyle, że z cygar.
Pasowałoby więc tutaj coś o polityce, ale to już robi się nudne, to oczekiwanie na mizerykordię a potem kurtynę. Nie sposób jednak nie opisywać tej pory euforycznej Schadenfreude urzędników mianowanych pierwszego stopnia (15.06.2015).

1 Comment