Lunissanti
Tak o śmierci opowiada się dzisiaj. Potrzebny jest aparat fotograficzny (autor bloga nie jest bez winy), tablet, kamera albo wszystko razem. Całe misterium zostaje odarte z intymności: staje się ludową tradycją, atrakcją dla gawiedzi. Tak sobie myślę pierwsze pół godziny.
A potem jest śpiew. Lamentacja z czterech głosów i ten śpiew nie da się podrobić. Śpiew o śmierci, który przeszywa. Praśpiew. Cała tajemnica tkwi w nim, cała religia.
(30.03.2015, Castelsardo)