Dziennik. Agrest

(Bardzo bogate godzinki księcia de Berry, folio 25v, źródło: http://www.christusrex.org/www2/berry/f25v.html)

Autor bloga radzi sobie ze złością. Złość jest z urzędu, jakżeby inaczej. To najpierw raz…, dwa…, trzy…. Nie pomaga. Kawa, mała kawa, też nie. I przechadzka po nią również nie. Autor bloga szuka cudownej metody.

(Dygresja: we wtorek wieczór siedzieliśmy z A. w kawiarni, za której oknem maszerowali Polacy z flagami, ale bez samolotu. I wchodzi jakiś anglojęzyczny gość, i pyta co jest w tym cieście z czerwoną galaretką. A w tym cieście jest agrest. Wtedy barman zaczyna szukać słówka a autor bloga krzyczy za bar: gooseberry. I dzisiaj ów barman robiąc małą kawę mówi, że pamiętam, pan od agrestu.)

Cudowna metoda, którą autor bloga stosuje od lat polega na systematyzowaniu rzeczywistości. Więc teraz, z powodu agrestu, systematyzuje berries po angielsku: blackberries, blueberries, cranberries, elderberries, gooseberries, raspberries, strawberries, itd. Taka uporządkowana rzeczywistość napawa spokojem autora bloga. 

Na zakończenie autor bloga szuka berry w „Bardzo bogatych godzinkach księcia de Berry”, bo uważa, że to byłaby pyszna gra słówek (berry w Berry). Niestety jedyne, co znajduje to prawdopodobne jagódki w raju (powyżej). 

(12.03.2015)

1 Comment

Dodaj komentarz