Dziennik. Zebranie

Zebranie było jak zwykle owocne. Podzieliliśmy się na frakcje: tych, którzy pozorują walkę i tych, którzy dali sobie spokój. Ci ostatni leżą twarzami do ziemi, udając, że nic się nie stało. Bo w gruncie rzeczy nic się nie stało. Czas urzędowy płynie tak powoli.

Podano szarlotkę. Daję głowę, że to widmo, co mnie potem goniło po pałacu, to był Marazm (04.03.2015).

 

Dodaj komentarz