Jan Józef Szczepański, Koniec westernu, Czytelnik 1971

Nasze własne obrzędowe ogniska, nasze klany też znikają pod naporem bezimiennej masy. My też zaczynamy tęsknić do azylu, który zapewniłby nam poczucie sensu życia (…) Jeśli nie oglądamy się za siebie, jeśli nie próbujemy wracać po własnych tropach, to dlatego, iż – w przeciwieństwie do Indian – zbyt dobrze wiemy, że nie ma powrotu. Zamiast tego coraz natarczywiej wypatrujemy dróg ku odległym planetom, a jest w tym więcej rozpaczliwego niepokoju niż zdobywczej ochoty (…) Nie możemy nie czuć, jak zmienia się wokół nas i w nas samych jakość człowieczeństwa, jak wzmaga się ciśnienie. Czyżby problem Navajów miał stać się i naszym problemem? Lęk przed zagubieniem się w bezimiennej masie, przed utratą swego miejsca pod słońcem – już to znamy. Może sytuacja Navajów jest alegorią próby, która czeka nas wszystkich? Może to jest największy problem współczesnej ludzkości? (s. 160)

Moja czytelnicza intuicja nie zawiodła mnie. Zbiór reportaży Szczepańskiego z Ameryki końca lat sześćdziesiątych jest fascynujący.

To nasza współczesna mitologia w wersji pop. Hippisi, Woodstock, Janis Joplin, „Stairway to Heaven”, „Hair”, kwiaty we włosach w San Francisco, Hotel Chelsea – dla nas to ważniejsze niż losy Penelopy i Persefony. Powielana w filmach, książkach, serialach, piosenkach, nawet sztukach teatralnych. Jan Józef Szczepański pisze więc przewodnik nietypowy, pokazujący mity od podszewki. (W tym samym czasie po Nowym Jorku błąka się Patti Smith, autorka książki doskonałej1).

Reportaże Szczepańskiego są cztery. Pierwszy to opowieść o spotkaniu człowieka zza żelaznej kurtyny z Ameryką: doskonały, wciągający dokument zdziwień i zadziwień telekomunikacją, reklamą, sztucznym jedzeniem i pralniami samoobsługowymi. Pisany na sposób filmowy tak, że widzisz te amerykańskie domy i mieszkania (inna sprawa, że je widzisz, bo oglądałeś je setki razy w filmach albo u Hoppera). Dwa następne z dużą przenikliwością opisują sytuację Afroamerykanów i Indian (wzorcowe reportaże o zacięciu etnograficznym). Wreszcie czwarty, przedrukowany (ze skrótami) w antologii: ten o hippisach.

Najciekawsze jest to, że ten cały świat komercji i konsumpcji, który dziwi Szczepańskiego, znamy dzisiaj z Polski. Cały jego obłęd: reklamy wyznające miłość konsumentom, wystawne spotkania dla sponsorów, gdzie pisarze klaszczą traktorom, ulice pełne sloganów. Jakbyśmy się nagle cofnęli do tamtej Ameryki.

_____

1 O doskonałej książce Patti Smith pisałem tutaj.

Dodaj komentarz