1.
Przy rynku mieszczą się zegarmistrz i fryzjer, obaj tego samego nazwiska, sąsiedzi. Zaglądam przez uchylone drzwi: mistrz siedzi na tle zielonej zasłony, za biurkiem. Nie widać wprawdzie żadnego zegarka, ale wyczuwa się czas. Czas, który umiejętnie zatrzymał.
2.
– Uwaga lwy! – wersalikami informuje mnie co druga latarnia. Rozglądam się ostrożnie, na palcach po placu. Którędy lwy by szły, gdyby?
3.
Niespełnienie małych miast. Ulice kończące się wielką łąką, bary wieczorne, odzież zachodnia, fontanny na rynku. Dawna świetność zaklęta w sklepieniach. Nawet zapach mają inny, te małe miasta.
4.
Do stokrotki chodzi się wieczorem w kusych spodenkach albo po piwo z opaloną klatą i tatuażem przedstawiającym chiński znak zodiaku albo jak się przyjechało z Wa. i mieszka w hotelu.
5.
Przy Placu Teatralnym nie ma teatru, ale w okolicy kiedyś spał Napoleon.
6.
Poranek. Otwiera się targ. Nieczynna jeszcze kawiarnia z portretami faraonów. Znoszą wiśnie. Wtedy pojawia się z mapą para Japończyków. Spoglądają pod słońce i ter-ter-ter ciągną za sobą walizki w nieznanym kierunku. Przyglądam się uważnie, czy nie czają się lwy.
