Najpiękniejsze zdanie miłosne w literaturze polskiej jest jednocześnie incipitem i częścią tytułu tej książki: Wszystko, co najważniejsze w moim życiu, wiąże się z Aleksandrem. To dzięki temu zdaniu, wyczytanemu u Marci Shore, sięgnąłem po wspomnienia Oli Watowej1. Przywołuje ono u mnie skojarzenie z fragmentem z Księgi Rut (Rt 1, 16-17), który wybraliśmy wtedy, razem, w miejscowości W. „Wszystko co najważniejsze” jest literaturą miłosną a dawno nic mnie tak nie rozczuliło jak wymiana listów Oli z Aleksandrem, po tym, gdy się odnaleźli w dalekim Kazachstanie. (Można oczywiście czytać ją też jako książkę o historii, która nie jest czarno-biała i ludziach, którzy nie są jednoznaczni)2.
Z przygotowań do wtórej podróży na Wyspę: Ale tam, na Sycylii, wszystko jakby przetwarzało się w urodę. Coś pogańskiego zagarniało nas, oślepiało, odsuwało od ciężkiej rzeczywistości (s. 252).
Z kwestii religijnych: opis spotkania cierpiącego Aleksandra Wata z ojcem Pio, wstrząsający. Z jednej strony jest człowiek w swoim dramacie, doświadczony więzieniem, zsyłką, cierpieniem, z drugiej – ludowy kapłan, w tej scenie opisywanej przez Olę Watową, zadufany w swojej cudowności, uzurpujący sobie decydowanie w imieniu Boga. Kto okazuje się bliższy chrześcijaństwu? Ateista czy święty? (Brać trzeba oczywiście poprawkę na subiektywizm autorki, ale trudno nie stanąć po stronie ateisty).
(Nie wspominam, że wzruszający fragment o Jarosławie, ostatni).
______
1 O książce Marci Shore pisałem, rok temu, tutaj.
2 O niejednoznacznych ludziach (w tym o Jarosławie) pisałem tutaj.

1 Comment