
Wielu rzeczy się spodziewałem, ale akurat nie tego, choć już otwierająca scena (poderżnięcie gardła owcy) powinna dać do myślenia. „Lekcje harmonii” (o, ironio!) pełne są przemocy, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Tak dużej porcji tortur nie widziałem od czasu „Głodu”1. Wygrywa silniejszy, a słabszego się zjada.
Patronami tego filmu są Gandhi oraz Darwin. Początkowo można się spodziewać, że bardziej Gandhi. W końcu film dzieje się w szkole. Ale bardzo szybko okazuje się, że jednak Karol Darwin. I jesteśmy całkowicie zwierzęcy w swoich zachowaniach, niczym się nie różnimy od owcy, jaszczurki, karalucha. Wygrywa silniejszy, a słabszego się zjada. Główny bohater odkrywa, a potem eksperymentuje z prawem doboru naturalnego. Ten dialog jest dla mnie kluczowy: – Czy można żyć nie jedząc zwierząt? – Chyba w niebie.
Historia szkoły, gdzieś w monotonnym (nie ma nic bardziej monotonnego, szepcę do A.), kazachskim stepie, jest metaforą społeczeństwa, w którym dominuje przemoc. Szkołą rządzą bliźniacy, jakby żywcem wycięci z japońskiej animacji, które kiedyś leciały na Polonii 1, szkołą rządzi też strach i posłuszeństwo. Na bunt nie ma miejsca, można jedynie uciec w iluzję (którą daje Happylon, centrum rozrywki w galerii handlowej w dalekim mieście), żeby zapomnieć. Wygrywa silniejszy, a słabszego się zjada. Okropna wizja zwierzęcej ludzkości.
Zwykle doceniam surowe ujęcia: fragmenty budynków, puste korytarze. W filmach miejskich zachwycam się nimi i potem chce fotografować w ten sposób. Tu, na wsi, te zdjęcia mnie drażnią. Czuję, że nie pasują, są tak bardzo odległe od europejskich miast.
A może to ten cały film mnie drażni? A może ta prawda, którą chce przekazać: Wygrywa silniejszy, a słabszego się zjada?
Słowa klucze: szklanka, karaluch na krześle elektrycznym ze spinaczy, białe tenisówki Nike
(3,5/3,5)
______
1 O filmie „Głód” pisałem tutaj.

1 Comment