W pierwszy dzień wiosny szedł pod wiatr. W oczy
wbijały mu się takie małe grudki. Minął księgarnię, wył wiatr.
(Rok temu w Płocku świergotało, świeciło, wszystkie te wiosenne fatałaszki).
Wiertło wbijało mu się w zębinę. W oczy prosto lampa. Na przystanku Esperanto kolaż
utworzył z własnych śladów w śniegu. Nim przysypie, czy ktoś zobaczy?
