Taki autor bloga rozczulony sobą. Leży w łóżeczku, klawiaturkę przyciska i się nad sobą rozwodzi. Gdyby był hinduską boginią, wieloma rączkami gładziłby się po główce. Ale nie jest. Bolał ząbek bardzo? Nie ma ząbka? Ojojoj! Leży, w komóreczkę spojrzy, po stronkach znajomych się pokręci, o jedzonku pomarzy (a nie można, nie można dzisiaj.) Śni mu się espresso z muffinkami i kiełbaska z supersamu. Leży taki sobie.
Czasem go tylko taka refleksja najdzie, jak ibupromik zadziała, pytanie takie: gdzie ci mężczyźni? gdzie on? Ale szybko wraca do rozczulania się, bo tak mu lepiej.