Autor bloga włącza się do debaty publicznej. Śniło mu się, że krytykował własny rząd w prasie jakiejś republiki bananowej. Wyrzuty sumienia jego, przyszłego rzeczywistego tajnego radcy dworu, nie dawały mu wstać do pracy.
Dlatego też autor bloga postanowił pochwalić ministra spraw zagranicznych, że wreszcie przemówił i powiedział, co już dawno powinno zostać powiedziane, a przez co apopleksji i ślinotoku dostają byli i obecni wyznawcy Jarosława Wybawcy. Oglądanie ich ślinotoku jest miodem na autora bloga obolałe serce.
Niemniej największy cios zadał wyznawcom Jarosława Wybawcy niejaki Joseph Ratzinger, który – warto zwrócić uwagę, że to Niemiec! – okazał się nie być katolikiem, popierając abolicję. A co udowodnił Jarosław Wybawca – wzór katolika jak metr z Sèvres, prawdziwy polski katolik karę śmierci popiera, ba własnoręcznie by zapadnię otworzył, stos podpalił, spust nacisnął. Tutaj (dla dorosłych) można zobaczyć jaka to dla prawdziwego katolika przyjemność. (A w wolnych chwilach prawdziwy polski katolik jeszcze się nauczaniem papieskim, prawdziwego papieża, podeprze lub podetrze.)
Od spisku niemieckiego, od kodeksu łagodnego, od Berlina Wschodniego i Zachodniego, Ciebie prosimy! – Wybaw nas, Jarosławie!