(nie lubię kina lab bo jest daleko od przystanku i wygwizdów straszny w plecy wiatr jak się idzie przygruntownie od i do sto osiemdziesiąt. poza tym tłok i mało siedzeń i kawy brak)
A na filmie intensywnie pracowały gruczoły ślinowe, kubki na języku otwierały i zamykały się mamione wizją na ekranie. Na cześć chińskiej kuchni telenowela rodzinna: samotny ojciec i trzy córki, każda inna i z innym problemem. W sumie „Jedz i pij, mężczyzno i kobieto” staroć, rocznik 1994, ale ogląda się ze smakiem.
(Nawet w Kofihewen szarlotka lepiej smakuje po seansie. Powoli autor bloga odbudowuje interpunkcję.)
(4,0/4,0)