Coś pomiędzy Pietą a trupem Marata w wannie zapisany widok
jak z przemysłowej kamery szpitala uniwersyteckiego w Los Angeles.
Zwróćcie uwagę na wyprostowaną dłoń, na odchylone prześcieradło jak u starych mistrzów, ułożenie ciała.
Trzy okna, trzy wywietrzniki.
Ten klasyczny obraz tchnie równowagą. Żadnej dynamiki jak w „Rzeziach niewiniątek”, żadnego bólu świętego Sebastiana ani My Lai.
Jakby śmierć przywracała wreszcie porządek sztuki.
Boską proporcję.
(źródło: telegraph.co.uk)