Autora bloga proza w Wa.

Czekałem na A. dość długo. Na tyle długo, że w pewnym momencie Szczygieł się skończył, przeczytałem więc biogramy autorów i przyjrzałem się dokładniej okładce. Wilcza: naprzeciw kamienica, gdzie mieszkał Wasowski. Można fantastyczne prowadzić obserwacje opierając się o żywopłot. Im dłużej, tym lepiej się maskujesz w tym krzewie.

Przechodzą a ty czytasz. Na przykład teraz dwaj młodzi, rozmawiają jak jest w więzieniu albo ta pani narzeka na tę furgonetkę. Starsza kobieta pije i krąży wzdłuż mojego żywopłotu. Drzwi się zacięły w samochodzie. Syn wydekoltowanej wsiada przez okno. Rodzina z dziećmi na rowerach wciska domofon (wizyta u cioci?), nikt nie otwiera, odjeżdżają.

Podchodzi Andżela. Andżela wygląda jak Pippi Langstrump i zadziera głowę. Czuję jej wzrok na mojej okładce. Co pan robi? Czy w dzisiejszych czasach nieznajomi mogą rozmawiać z dziećmi na ulicach? Czytam. Zdecydowałem się. „Czytam” nie wystarcza. Ale czemu? Patrzy. Czekam na żonę. Nie, nie mieszka tu, jest tam. Blondynka? Andżela zauważa, że kręcę głową. Przebiega na drugą stronę, tam, gdzie A. Wracam do strony czterysta dwudziestej.

(Kiedy A. wychodzi, idziemy do cukierni. Wyśmienita jest pawłowa na rogu.)

Dodaj komentarz