
Kiedy przyszedł pan Fotograf, prezydent kazał schować popcorn i coca-colę. Że niby to taki product placement i nie wolno. Tylko kubki z kawą można pozostawić.
Na ekranie właśnie głowa została oddzielona od reszty korpusu tak realistycznie, że aż Hillary zrobiło się niedobrze. Natomiast pan Fotograf kazał przybrać pozy poważne, nie popadać w śmieszność.
O. is dead, babe – wpisywał generał na facebooku, gdy pan Fotograf powiedział, że za chwilę wyleci ptaszek i prosi o uśmiech.
W ostatniej chwili wbiegła Audrey, która może przysiąc, że w kinie widziała już bardziej krwawe kawałki niż ten z Pakistanu.
Wreszcie pan Fotograf sobie poszedł. A słyszeliście ten dowcip? Przychodzi bin Laden… Zdrowy śmiech: egzekucja na ekranie ma się ku końcowi. Prezydent posyła po gorące skrzydełka z KFC, Hillary już lepiej: popija coca-colę. Znowu odwalony kawał dobrej roboty dla całej ludzkości.