Klasa siódma, olimpiada z języka polskiego, etap wojewódzki. Słońce ładnie naświetla korytarze szkoły przy ulicy Narutowicza. Pejzaż granatowo-biały. Jedni pilni jeszcze powtarzają, inni nerwowo się przechadzają, z gazetek spogląda Maria Curie i Mikołaj Kopernik (oboje na zielonym tle). Nawet powietrze jakieś zaniepokojone.
Do analizy dostałem wiersz „Akrobata” Szymborskiej. Nic nie wiem, ale mówię też o Sienkiewiczu („Sachem”?). Ci pilni z ósmych klas będą laureatami, ja pozostanę na razie tylko finalistą.
(W siódmej klasie człowiek jeszcze nie wie, że większość ulic to ślepe zaułki.)