(Kontynuuję podróżowanie, dzięki czemu mniej mnie tu. Bo tu takisob i niewsos, choć pogoda przejrzysta.)
„Wenecja” Muratowa nie jest moją Wenecją. W tym mieście najbardziej cenię umieranie, powolną, wilgotną agonię rozciągniętą nad kanałami, podczas gdy Muratowa pociąga Wenecja złotego wieku. Zupełnie inna niż ta melancholijna ze „Znaku wodnego”.
(Najbardziej zastanawia mnie Giudecca, niepodobna do tej z naszej wycieczki. Giudecca ogrodowa o zapachu róż, a nie motorówkowa o zapachu benzyny.)