Przewodnik autorstwa towarzystwa z rogu Nowego Świata i Świętokrzyskiej po Islandii okazał się ciekawszy niż myślałem, gdy go wypożyczyłem od kolegi T. z piętra niżej.
Nie mogę sobie wyobrazić państwa – wyspy, gdzie wszyscy znają się nawzajem. Takie Lu. na wyspie, w dodatku bez nazwisk, ale Lu. z własnym rządem i operą.
Islandzki kryzys opisany z perspektywy krytyki kapitalizmu (autor bloga sugeruje raczej opis pogłębiony z perspektywy jego etycznych korzeni). Mnie też uderzył po kieszeni: zamówiłem sobie nowy islandzki kryminał.