Herbert – poeta to była wielka miłość. Cytowanie i deklamowanie na przemian. (Pamiętam z Sz. między wykładami nasze nad Herbertem dyskusje, nad pięknem i dobrem naprawdę). Herbert – epistolograf wspaniale operujący słowem w listach do Elzenberga. Bałem się Herberta – publicysty (on pewnie dzisiaj byłby tam, gdzie Rymkiewicz.) A Herberta – estetę odkrywam późno. Może trzeba do tego dojrzeć tak jak się dojrzewa do smaku wina i renesansu?
„Barbarzyńcę w ogrodzie” czytam jednym tchem, smakując krajobrazy, patrząc na sklepienia bazylik, podziwiając jak z pojedynczych słów układa doskonałe zdania.