Nie lubię składać życzeń, wolę ciągi znaków
składać klawiaturą: bezpiecznie ukryty z drugiej strony kabla.
W wersji dwa zero mogę być nawet duszą towarzystwa,
na żywo jednak ciągle chowam się pod stołem. Żona mówi:
– Chodź, wyjdź! – ja nic, tulę się do stołowej nogi, naciągam obrus. Łamię się opłatkiem.