prowincja dzień

biegiem berlietem w miasto sprzed lat
w nim nic się nie zmienia: na przegubowca grzbiecie słońce.

gofry najlepsze u ireny. hansenowskimi schodami
między marchewką a śliwkami. rodzynki. bita śmietana.

tu, między tymi półkami, tu się spotykali. pierwsze gwiazdy
nad leclerkiem. dużo słodyczy. planowali razem.

wsiądźmy w czwórki. czy pamiętasz jak ze mną tańczyłaś walca?
z tego przystanku na dworzec. tam.

(od pewnego czasu obserwował ich chłopiec z zielonym plecakiem.
wracał ze szkoły. tą samą trasą co dzień. odwrócił się, zniknął. jeszcze jutro przed nim.)

Dodaj komentarz