(„Widok cudzego cierpienia” Sontag jest perfekcyjnie wydany).
Przeczytanie nie odpowiada jednak na pytanie, które mnie trapi: o etykę wojennego fotoreportera. Bo to, że my – w swoich fotelach – spokojnie łakniemy krwi, to rozumiem, bo sam, chcąc nie chcąc, łaknę, ale, że on śmierć ocenia przez pryzmat dzieła sztuki, odpowiedniego kadru, ujętego dramatyzmu sceny – nie potrafię.