Tutaj trafiają wcześniej, czy później. Kupowane, zamawiane, odbierane, znajdowane pod choinką, itd. Leżą sobie pod lampką hemma (made in Bulgaria) i czekają na wieczór. Teraz dwie:
Nowy Dehnel. W zalewie kiczu, chłamu i ordynarnej leksyki, Dehnel wydaje się być konserwatywnym klasykiem. Wycyzelowany „Fotoplastikon” czyta się i ogląda z podziwem. Idąc śladami Barthesa, Dehnel doszukuje się nieśmiertelności w pożółkłych fotografiach. Pisałem już to? Strasznie mu zazdroszczę talentu.
Obok „Biała gorączka” Hugo-Badera (też Jacek). Zwlekałem z zakupem, bo wschód mnie nigdy nie pociągał, aż Hugo-Bader przemówił do mnie w zeszłą sobotę w którejś ze stacji radiowych. Narracja rzeczywiście fascynująca.