(Czasem lubię znaleźć się w środku skeczu. Stoję w kolejce do serów. Pani przede mną już przy ladzie.)
– Szukam jakiegoś twardego sera.
– Nie ma.
– A zamojski z Ryk?
– Nie.
– A morski z Warlubia?
– Nie.
– Gouda z Maluty?
– Nie.
(Pomny na dramat z odcinka trzydziestego trzeciego, instynktownie cofnąłem się o krok. Całe szczęście panią usatysfakcjonował ser miękki.)