Nie poznałbym tej osoby, która właśnie przyjechała na studia do stolicy i wraz z rodzicami wnosi do mieszkania swój regał. Układają talerze – oglądam to z okna, które z kuchni wychodzi do pokoju. W auchanie na Puławskiej zrobili już zakupy na październik: mleko, tymbark, nescafe, papier toaletowy. Jest ładna jesień, drzewa w pełnym kolorze (jesień była piękna tego roku). To jest P., a to J. One mieszkają w dużym pokoju, on w tym małym z oknem do kuchni. P. gra na gitarze wieczorem, J. czyta książki. Sto dziewięćdziesiąt dwa jedzie na uniwersytet. Wydrukował rozkład. Szkolenie biblioteczne. Rodzice odjeżdżają. On znowu wróci do domu w piątek. Bardzo wiele piątków będzie tak wracał. A potem już rzadziej. Potem będą oni. Zostaną tu. Jeszcze siebie nie znają, jeszcze o tym nie wiedzą.
Ale już wszystko zostało zapisane.