Pani w bibliotece kazała mi odręcznie napisać podanie do innej pani w bibliotece. Ja, który podania produkuję partiami, szanownych pań i panów dyrektorów (tudzież ich zastępców) mam na pęczki w moich dokumentach, stanąłem jak wryty. Literowałem. Pani w bibliotece była miła: podyktowała mi, co właściwsze formułki, gdzie wpisać numer, a gdzie nazwisko. Podanie będzie rozpatrywane. Proszę się dowiedzieć. Telefonicznie, tylko do czternastej.
(Ciekawe, czy pani w bibliotece tak samo gardzi swoimi podaniami jak ja swoimi?)