Spotkałem go w autobusie zastępczym. Odkąd pamiętam, zawsze był najlepszy. Czerwone paski, wyczytywanie na apelu w sali gimnastycznej, olimpiada wiedzy o Dolnym Egipcie, laureat, laureat, nagrody książkowe, matura celująca, magisterium summa cum laude. W tym autobusie zastępczym wyglądał marnie. Poznał mnie, więc jak tu się nie odezwać: – Cześć, co u ciebie? Co porabiasz? – A wiesz, dobra praca – odparł.- Całe dnie nawlekam takie maciupeńkie paciorki na takie długie, długie sznurki. Jeden paciorek, drugi paciorek, paciorek numer pięć tysięcy. Szybko to leci, i tak codziennie.