Tak sobie patrzę na miasto z trzydziestego szóstego piętra i myślę sobie, że nie ma już takich związków zawodowych jak niegdyś, takich demonstracji jak drzewiej. Patrzę: idą, krzyczą, a jacy znudzeni. Stoi gmach ministerstwa a oni spoglądają nań i nic: nie podpalą, petardy przez okno nie wrzucą, choć trochę, żeby osmolić. Tramwaj jedzie: nie podbiegną, nie wykoleją, barykady nie zrobią.
I jak tu robić rewolucję? Rewolucja to nie przechadzka po Emilii Plater.