Moja działalność opozycyjna

Teraz taka jest moda na wynurzenia własne lub cudze. Gdy kiedyś późny wnuk zapyta, co zrobiłeś dla kraju prócz tabelki projektów systemowych jednego z programów operacyjnych, będę miał co opowiadać. Początkowo moja działalność opozycyjna była dość bierna. Słuchałem „Wolnej Europy” przy użyciu jowity 2 IC i szczerze powiedziawszy nie byłem nią zainteresowany („Wolną Europą”, bo jowitą byłem zainteresowany, podobnież jak unitrą, którą nieco rozregulowałem, tak, że „Wolnej Europy” nie dało się już na niej słuchać). Pewnego pięknego poranka znalazłem pośród książek na półce jakąś kserowaną broszurkę, która – jak przeczytałem – dotyczyła śmierci Bieruta – tego miłego pana z ogromnego pomnika stojącego za dworcem pekaesu. W ogóle tych broszurek znalazłem kilka: najbardziej bawiło mnie to, że niektóre ukryte były w szkolnych zeszycikach. Otwierasz i już chcesz rysować, a tu pojawia się nagle okładka o Piłsudskim albo innym wąsatym panu, którego zdjęcie w kalendarzu na rok 1983 wisiało również w roku 1984 i następnych w pokoju u mojej babci (podczas gdy pokaźny Piłsudski znajdował schronienie za szybką w dużym pokoju). Moja działalność jak widać była bierna. Poza tym uwielbiałem pochody pierwszomajowe. Starałem się nie omijać żadnego, a zwłaszcza przejazdu strażaków w kombinezonach, przemarszu szkół z hula-hop, no i wieczornego dziennika, gdy Marek Barański lub Grzegorz Woźniak łączyli się po kolei z każdym miastem wojewódzkim, nawet tak egzotycznym jak Sieradz albo Skierniewice. Aktywną działalność opozycyjną zacząłem w wieku ośmiu, może dziewięciu lat, ale od razu od organizacji strajku szkolnego,a przynajmniej klasowemu przeciw panu Lucjanowi, który zintensyfikował zajęcia wuefu dla drugoklasistów. Była to sprawa wspólna, ale – nie powiem – szczególnie bliska mojemu sercu. Całe szczęście pan Lucjan nie był pamiętliwy, ale petycja stworzona przez mnie a uprzednio podpisana przez całą moją klasę, musiała go nieco zdziwić. Młody opozycjonista w słusznej sprawie potrafił pisać ostro i dobitnie. No i jeszcze, wspominany już epizod z czerwca 1989 roku, gdy jakiś ułamek tamtego zwycięstwa był moim dziełem. To ja spod kościoła wiozłem pod przedszkole nr 61 ulotki jednego z naszych kandydatów. To ja (no dobra z Tatą) chodziłem kupować w siedzibie komitetu obywatelskiego pierwsze legalne znaczki zapisane solidarycą. To ja…

(Opisawszy powyższe, muszę wyznać: jako były opozycjonista mam prawo lżyć Instytut Pamięci Narodowej).

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s