Mocny kontrapunkt dla wczorajszej lektury.
(Kościół widziany z tej perspektywy nie ma w sobie majestatycznej wzniosłości. Jest Kościołem ludzi słabych, którzy odmawiają sobie prawa do słabości. Wolność traktowana jest jako coś, przed czym trzeba uciec. Liczy się osobisty sukces, nawet za cenę porażki innych – to mogłaby być książka o wypaleniu zawodowym w wielkiej korporacji, niestety dotyczy mojego Kościoła, a nie Coca-Coli.)