(Dość dawno temu pewien mężczyzna podpisujący się jako Jarosław pisał listy do kobiety, którą określał jako Maria. Listonosz zdziwiłby się, gdyby zrozumiał, że nadawca wymieniony w liście nie jest tym, który występował na kopercie. Zdziwiłby się jeszcze bardziej, gdyby wiedział, że Jarosław Iwaszkiewicz zmarł w 1980 roku, a Maria Kuncewiczowa w 1989 r. Teraz, była wczesna jesień roku 2000.
Jarosław pisał Marii o Hani. Bo tego właśnie lata zdarzyło się coś niezwykłego: „Od małej chwili od tego, czy się na przechadzce w ogrodzie skręci na lewo czy na prawo, czy się siądzie na tym czy na innym fotelu, czy się zatelefonuje pod ten czy pod inny adres – zależy wszystko. Życie układa się zależnie od tego małego momentu, od jednego gestu, od jednego słowa (s. 9)”. Niedługo potem Maria zaczęła wspominać o Jerzym.)
To chyba wyjaśnia dlaczego ta książka jest dla mnie tak ważna (do tego wspaniale wydana). To chyba wyjaśnia dlaczego tak ważne jest dla mnie ich małżeństwo.