Ilekroć oglądam filmy takie jak „Ciche światło” lub „Wyspa”, zastanawiam się dlaczego kinem religijnym w Polsce nazywa się hagiograficzne lukrowane produkty, które z religią mają tyle wspólnego, co tysięczny pomnik papieża z gotycką pietą.
„Wyspa” opowiada o prawosławnych mnichach a jest niesamowitym poematem o Miłosierdziu (i to w całkiem katolickim ujęciu), o tym, że religia to wyłącznie to coś, co dzieje się w najintymniejszej relacji Boga z człowiekiem.
(Późna pora sprzyja wynurzeniom teologicznym u autora bloga.
Zastanawia mnie tylko dlaczego film tej klasy jest reklamowany na latarniach jak byle tani kredyt i czy kolejka w kasie kina wynikała z żywego – w pełni zrozumiałego – zainteresowania publiczności, czy z czwartkowej obniżki cen biletów.)

1 Comment