Korzystając z pobytu w domu rodzinnym dzięki uprzejmości telewizji trwam mogłem uczestniczyć w tym ważnym wydarzeniu biznesowym. Kluczowym elementem (nie żartuję!) transmisji stała się religijna procesja z kopertami (określanymi jako róże) zawierającymi kwoty wolne od podatku, składanymi do rąk czcigodnego i przewielebnego ojca T. oraz równie wielebnego biskupa P. Rytualne wręczanie darowizn uświetniła obecność śmietanki religijnych i godnych polityków na czele z bratem J. oraz nieobecność urzędników skarbowych. W przerwie między wręczaniem „róż” odprawiono także mszę świętą.
(Ironia jest rzeczą łatwą. Tak naprawdę na moich – biednego telewidza – oczach rozgrywał się wielki dramat polskiego Kościoła.)
(I te słowa z kazania biskupa drohiczyńskiego Antoniego Pacyfika Dydycza OFMCap: „Humaniści są jak kanibale” brzęczą mi w uszach. Jak dzwonek alarmowy. Przeraźliwie.)