nie rzucim piłki skąd nasz róg

gdy to notuję jakieś przedziwne szaleństwo opanowało ten kraj. cały naród szykuje się na wojnę z Niemcem, którego nie chciała Wanda. biało-truskawkowe flagi smętnie zwisają z balkonów sąsiadów. każda rozmowa zaczyna się i kończy od wspomnienia grupki nieźle wysportowanych młodych mężczyzn, którym Bóg – tak jak uprzednio Mieszkowi, Bolesławowi, Władysławowi, wspomnianej Wandzie, Kościuszce, Drzymale, dzieciom we Wrześni, byłemu premierowi czwartej republiki – powierzył honor Polaków.

(Swoją drogą to musiał być paradoksalny mecz: walczyć z Bogurodzicą na ustach przeciw Zakonowi Najświętszej Marii Panny.)

Piłka nożna w tym wszystkim najmniej mnie interesuje. Bardziej zwraca moją uwagę idea narodu, za którą trzeba walczyć, umierać albo nawet faulować. Idea – powiedzmy to wprost – wymyślona w XIX wieku przez grono romantycznych uczonych, poszukujących ducha narodu, idea potrzebna by uzasadnić bardzo wiele zła i w sumie niewiele dobra. (O tym, że idea jest sztuczna świadczy całkiem spora literatura odwołująca się do best practices nacjonalizmu). Otóż dziś wieczorem, gdy z gardeł będzie wydobywał się ryk oleoleoleee, warto pamiętać, że nas idea uwiodła i jadowite korzenie w umysłach zapuściła.

1 Comment

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s