(Czescy aktorzy są mi bliscy. Bardziej niż to całe towarzystwo zapełniające polskie seriale. Po obejrzeniu iluśtam filmów, mózg odbiera ich twarze jako znajome, a nie obce. Dajmy na to taka Anna Geislerova, oglądana w „Jeździe” i w dzisiejszym filmie. Z racji braku innego kontaktu z czeską kulturą masową, nawet nie wiem czy oni też przypadkiem nie tańczą na lodzie, w cyrku i z gwiazdami)
Film był o trzydziestoletnich, ale nie pięknych, raczej fałszywych, pozornych i nieszczęśliwych.
(ale nie jest to film gorzki. o, nie. nieco słodkawy jak tytułowe ciasto, autorstwa Anny, nomen omen Geislerovej. a w tle Piotr Iljicz się melodyjnie przewija.)