Wybrałem wyjątkowo prymitywny rodzaj twórczości. taki erzac dla tego, co miało być a nie jest. niby poszukuję czytelników a tak naprawdę sens tkwi w samym pisaniu, w pisaniowości, seansach autopsychoterapii przed monitorem. przyzwyczaiłem się do bycia nieczytanym i prawdę powiedziawszy bardziej liczy się dla mnie bycie pisanym. niestety wirtualny świat oferuje wiele możliwości takim jak ja: nisko utalentowanym w dziedzinie pisarskiej pisarzom okolicznościowym, myślącym, że mają coś do dodania, że ich uwagi wpłyną znacząco na bieg historii lub co najmniej dokonają rewolucji społecznej w skali mikro. A może właściwie piszę z zazdrości o to, że inni zmieniają świat a ja – prosty urzędnik w wieżowcu – tylko się mogę przyglądać?