podróż powrotna. niektórzy wsiądą do pociągu, inni nie. będą z rowerami, dziećmi, walizkami i pudłami biegli wzdłuż peronu licząc, że drzwi się nagle otworzą, ukazując pusty korytarz i uśmiechniętą twarz konduktora.
nie tak. staliśmy na jednej ze stacji kolei nadwiślańskiej zwanej też warszawsko-kowelską. staliśmy w pełnym tego słowa znaczeniu. cały korytarz migrantów, krajoznawców oraz przypadkowych osobników, których los rzucił na wschodnie rubieże kraju. staliśmy i patrzyliśmy w oczy tym na peronie.
ktoś z puszką piwa uchylił okno i krzyknął: nie poddawajcie się! a chwilę później (w tym głosie ironia mieszała się z dumą): tu będzie Euro!