w gruncie rzeczy ta trawa na placu zwycięstwa i pod anną to symbol. symbol zamykania rzeczywistości w z góry zaplanowane kształty, formowania ludzkich pragnień, tak by pasowały do planów. ta sztuczna trawa to symbol polskiego kościoła dziś, trzy lata później, kościoła – który wie wszytko, zapomniał jedynie, że jego drogą jest człowiek. (duże uogólnienie, ale – poruszamy się na płaszczyźnie symbolicznej – symbol pomija szczegóły). w tym samym czasie, gdy pod anną rozwijano sztuczną trawę, w jakimś kościele gdzieś w polsce pewien naukowiec za zgodą biskupa mówił o antypolonizmie i syjonizmie. pewien biskup nadal nie czuł się winny. ojciec tadeusz potępiał. parę osób straciło nadzieję odchodząc od konfesjonału. a najważniejsze: nic w tym nie było z nauk tego, kogo wspominaliśmy. tylko sztuczna trawa.
(sztucznej trawie na szczęście da się przeciwstawić chaos lampek w alei jana pawła. taki nieuporządkowany, ludzki, że aż piękny.)